Czy multitasking jest skuteczny?

Czy multitasking jest skuteczny?

Kiedyś myślałam, że multitasking to moja supermoc – gotowanie obiadu, odpisanie na maile, rozmowa z klientką i planowanie treningu jednocześnie? Proszę bardzo! Aż do dnia, gdy wylałam sok z buraka na białą bluzkę (która miała służyć do instastories), zapomniałam dodać klientce suplementów do diety, a mój mąż Marek zapytał, czy mówię do niego, czy do blendera. Wtedy zrozumiałam, że może jednak coś jest nie tak z tą „wielozadaniowością”. I tak, po latach testów na własnej skórze (i kilku porażkach kulinarnych) mogę Wam powiedzieć: multitasking to mit, który tylko udaje efektywność. Ale spokojnie – zaraz Wam wszystko wytłumaczę, dlaczego i jak działać lepiej!

Multitasking – dlaczego wydaje nam się, że działa?

Zanim przejdziemy do naukowych faktów, przyznajcie – ile razy chwaliliście się, że „robicie milion rzeczy naraz”? Ja też to robiłam! Nasz mózg uwielbia się oszukiwać, że jest produktywny, gdy:

Czy multitasking jest skuteczny?

  • Przeskakujemy między aplikacjami na telefonie
  • Oglądamy serial i scrollujemy media społecznościowe
  • Prowadzimy rozmowę i jednocześnie piszemy SMS-y

Badania pokazują, że tylko 2% ludzi naprawdę potrafi efektywnie wykonywać kilka zadań jednocześnie. Reszta z nas po prostu… szybko przełącza uwagę, tracąc przy tym mnóstwo energii i czasu. Jak to wygląda w praktyce?

Czytaj także  RANKING: 5 aplikacji do zarządzania czasem**
Co myślimy Co dzieje się naprawdę
„Oszczędzam czas, robiąc dwie rzeczy naraz” Tracę 40% więcej czasu na ciągłe przełączanie się między zadaniami
„Jestem bardziej efektywna” Popełniam o 50% więcej błędów niż przy skupieniu na jednym zadaniu
„Mój mózg tak lepiej pracuje” Po godzinie multitaskingu mam wrażenie, że przebiegłam maraton (zmęczenie mentalne)

Naukowe dowody przeciwko multitaskingowi

Jako osoba związana ze zdrowym stylem życia, zawsze sprawdzam naukowe podstawy. I tu – niespodzianka – badania są jednoznaczne:

1. MIT: Jesteśmy jak komputery

Nasz mózg NIE działa jak procesor komputerowy. Nie przetwarza równolegle wielu wątków. To bardziej jak latarka – świeci tam, gdzie ją skierujemy. Kiedy próbujemy „świecić” w kilka miejsc naraz, w rzeczywistości tylko szybko przesuwamy wiązkę światła.

2. Faktyczny koszt przełączania

Każde przełączenie między zadaniami zajmuje nam średnio od 15 do 25 minut na ponowne pełne skupienie. Wyliczcie sobie – jeśli w ciągu godziny sprawdzicie maila 5 razy, tracicie nawet 2 godziny produktywności!

3. Efekt „głupoty z multitaskingu”

Badania Stanforda pokazały, że osoby regularnie multitaskujące mają gorsze wyniki nawet w prostych testach pamięciowych. Paradoksalnie – im więcej próbujesz robić naraz, tym mniej zapamiętujesz z każdego zadania.

Moja osobista walka z multitaskingiem

Przyznam Wam się – jako dietetyczka i trenerka też popełniałam te błędy. Pamiętam sesję z klientką, podczas której jednocześnie:

  • Układałam jej jadłospis
  • Planowałam trening
  • Odpowiadałam na pytania w mailach
  • Przeglądałam nowe badania (na pół ekranu)

Efekt? Jadłospis wysłałam… innej klientce. Trening był mało spersonalizowany. A w mailu do szefa napisałam „Proszę o analizę poziomu tłuszczu” zamiast „analizę projektu”. Totalna porażka!

Dziś wiem, że lepiej poświęcić pełną godzinę na jednego klienta niż trzy „multitaskingowe” godziny na pięciu, z marnymi efektami.

Czytaj także  Jak oderwać się od telefonu po pracy?

Jak pracować efektywniej? Alternatywy dla multitaskingu

Skoro multitasking nie działa, co robić? Oto moje sprawdzone metody:

1. Technika Pomodoro

25 minut skupienia na JEDNYM zadaniu + 5 minut przerwy. Działa cuda! Ja używam timera w kształcie pomidora (stąd nazwa) – Marek się śmieje, ale efekty mam konkretne.

2. „Zjedz tę żabę”

Zaczynaj dzień od najtrudniejszego zadania (tej „żaby”), gdy masz najwięcej energii. Reszta dnia to już z górki!

3. Automatyzacja i delegowanie

Zamiast robić wszystko sama – automatyzuj (np. szablony maili) i deleguj (ja np. oddałam księgowość specjalistce – najlepsza decyzja!).

4. Świadome „odcięcia”

Wyłącz powiadomienia, zamknij niepotrzebne karty, schowaj telefon. Ja mam zasadę: „Jedna aplikacja na raz”. Jeśli piszę post, to Instagram jest wyłączony. Proste, a jak skuteczne!

Multitasking w życiu prywatnym – moje wpadki

Żeby Was nie zostawić z wrażeniem, że jestem idealna – opowiem Wam o mojej największej multitaskingowej wpadce. Otóż pewnego dnia postanowiłam:

  • Przygotować nowy przepis na bloga (zdrowe brownie)
  • Odpowiadać na komentarze pod postem
  • Rozmawiać z Markiem o planach na wakacje

Efekt? Zamiast cukru dodałam… sól. Brownie było niejadalne, w komentarzu napisałam „Dziękuję, też Cię kocham” do obcej osoby (miało być „Dziękuję za follow”), a Marek myślał, że planujemy wyjazd w góry, a nie nad morze. Totalna katastrofa!

Kiedy multitasking JEST możliwy?

Są sytuacje, gdy łączenie zadań ma sens – ale tylko jeśli jedno z nich jest automatyczne i nie wymaga uwagi. Na przykład:

  • Słuchanie podcastu podczas joggingu (bieg to czynność automatyczna)
  • Krojenie warzyw podczas rozmowy telefonicznej (jeśli nie używamy ostrego noża!)
  • Prasowanie podczas oglądania filmu (pod warunkiem, że nie prasujemy swojej ulubionej koszuli)

Ale nawet wtedy – jeśli zadanie wymaga nauki lub kreatywności, lepiej się skupić.

Czytaj także  Czy warto prowadzić dziennik?

Podsumowanie: Monika vs multitasking

Po latach walki z własną potrzebą robienia wszystkiego naraz, wyciągnęłam wnioski:

  1. Multitasking to iluzja efektywności
  2. Lepiej zrobić jedno zadanie dobrze niż trzy byle jak
  3. Skupienie to jak mięsień – im więcej ćwiczysz, tym lepsze efekty

Dziś, gdy łapię się na multitaskingu, przypominam sobie tamte słone brownie… i od razu wracam do jednego zadania. A Wy? Macie swoje multitaskingowe wpadki? Podzielcie się w komentarzach – może wspólnie się pośmiejemy i nauczymy czegoś nowego!

Pamiętajcie: W zdrowym ciele… zdrowy, skupiony umysł! I niech moc (koncentracji) będzie z Wami!