Cześć kochani! Dziś poruszymy temat, który spędza sen z powiek wielu osobom rozpoczynającym przygodę z siłownią – ile razy w tygodniu powinniśmy ćwiczyć siłowo? Krótka odpowiedź brzmi: 3-5 razy w tygodniu, w zależności od celu, poziomu zaawansowania i regeneracji. Ale jak to zwykle bywa – diabeł tkwi w szczegółach, więc zapraszam na dawkę wiedzy okraszoną (jak zawsze) odrobiną mojego życiowego bałaganu!
Dlaczego akurat 3-5 treningów? Nauka kontra rzeczywistość
Gdy zaczynałam swoją przygodę z treningami, wierzyłam, że im więcej, tym lepiej. Efekt? Po miesiącu przypominałam zombie z obolałymi mięśniami i zerową motywacją. Na szczęście moja trenerka (błogosławię ją do dziś) wybiła mi to z głowy. Oto dlaczego 3-5 treningów to złoty środek:

- Regeneracja – mięśnie rosną podczas odpoczynku, nie podczas treningu!
- Zapobieganie przetrenowaniu – bo nikt nie lubi kontuzji i spadku formy
- Życie prywatne – bo ktoś musi ogarnąć pranie i zjeść obiad, prawda?
Dla początkujących: 3 razy w tygodniu
Jeśli dopiero zaczynasz, twój plan powinien wyglądać mniej więcej tak:
| Dzień | Partia mięśniowa | Przykładowe ćwiczenia |
|---|---|---|
| Poniedziałek | Nogi + brzuch | Przysiady, wykroki, plank |
| Środa | Plecy + biceps | Martwy ciąg, wiosłowanie, uginanie ramion |
| Piątek | Klatka piersiowa + triceps | Wyciskanie, pompki, prostowanie ramion |
Pamiętajcie – na początku mniej znaczy więcej. Nie musisz od razu robić 20 serii na grupę mięśniową. I proszę, nie powtarzajcie mojego błędu – nie ćwiczcie codziennie brzucha w nadziei na „sześciopak w tydzień”. Brzuch też potrzebuje odpoczynku!
Dla średniozaawansowanych: 4 razy w tygodniu
Gdy już oswoisz się z ciężarami (i przestaniesz się bać strefy wolnych ciężarów), możesz zwiększyć częstotliwość. Oto mój ulubiony split na tym etapie:
- Dzień 1: Nogi (bo kto nie kocha dnia nóg?)
- Dzień 2: Plecy + biceps
- Dzień 3: Klatka piersiowa + triceps
- Dzień 4: Barki + core
Z własnego doświadczenia dodam – nie planujcie dnia nóg przed randką czy ważnym spotkaniem. Chyba że lubicie chodzić jak pingwiny i siadać z westchnieniem ulgi. Mówię to jako osoba, która musiała tłumaczyć klientce, dlaczego siadam na krześle jakbym miała 90 lat…
Dla zaawansowanych: 5 razy i więcej
Jeśli jesteście na poziomie, gdy znajomi pytają was „czy ty w ogóle jesz?”, możecie pozwolić sobie na bardziej specjalistyczne podziały:
- Push/Pull/Legs (Pchańce/Ciąganiec/Nogi) x2 w tygodniu
- Treningi skupione na konkretnych partiach (np. dedykowany dzień łydek – bo ktoś musi!)
- Treningi objętościowe vs siłowe na przemian
Ale uwaga! Przy takiej częstotliwości regeneracja to podstawa. Sen, dieta i… no właśnie, czasem trzeba odpuścić. Ja na przykład w zeszłym miesiącu musiałam zrezygnować z piątego treningu, bo organizm dał mi wyraźny sygnał – Monika, zwolnij! I wiecie co? Świat się nie zawalił, a ja wróciłam silniejsza.
Czynniki, które wpływają na optymalną częstotliwość
Bo przecież nie żyjemy w idealnym świecie, gdzie zawsze mamy czas i energię na trening. Oto co jeszcze powinniście wziąć pod uwagę:
1. Cel treningowy
- Redukcja tkanki tłuszczowej: 3-4 treningi + cardio
- Budowa masy mięśniowej: 4-5 treningów
- Siła: 3-4 ciężkie treningi
2. Wiek i regeneracja
Przyznaję się bez bicia – teraz, gdy mam „już” 34 lata, regeneruję się wolniej niż 10 lat temu. Jeśli też przekroczyliście magiczną trzydziestkę, warto o tym pamiętać. Ale nie jest to wymówka! Po prostu trzeba mądrze zarządzać obciążeniem.
3. Stres i życie codzienne
Bo jeśli masz gorący okres w pracy, dzieci chore, a pies właśnie zjadł twoją ulubioną parę butów – może lepiej odpuścić jeden trening? Mówię to jako osoba, która kiedyś wróciła z siłowni do domu, by odkryć, że mój ukochany labrador przemalował mieszkanie… mąką. Prawdziwa historia!
Znaki, że ćwiczysz za często
Jak rozpoznać, że przesadzasz z częstotliwością? Oto czerwone flagi:
- Budzisz się bardziej zmęczona niż przed pójściem spać
- Twoja siła spada zamiast rosnąć
- Każde wejście po schodach to wyzwanie godne himalaisty
- Myślisz o siłowni jak o karze, a nie przyjemności
Pamiętajcie – więcej nie zawsze znaczy lepiej. Jak mawia mój mąż (były piłkarz): „W sporcie najtrudniejsza jest sztuka odpoczywania”. A on wie, co mówi – w końcu przez lata grał z najlepszymi!
Moje osobiste wskazówki
Na koniec podzielę się z wami moimi sprawdzonymi patentami:
- Planuj realistycznie – lepiej 3 dobrze wykonane treningi niż 5 byle jakich
- Słuchaj ciała – czasem lepszy będzie spacer niż kolejna seria przysiadów
- Nie porównuj się – to, że Kasia z Instagrama trenuje 6 razy w tygodniu, nie znaczy, że ty musisz!
- Baw się tym – bo jeśli trening to tylko obowiązek, szybko stracisz motywację
Podsumowując – idealna liczba treningów to taka, która pozwala ci się rozwijać, ale nie wypala. Jak w wielu aspektach życia – klucz to równowaga. A jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało w komentarzach! I pamiętajcie – nawet ja, „ekspertka”, czasem odpuszczam trening dla kanapy i dobrego serialu. I wiecie co? To też jest okay!
Related Articles:

Nazywam się Monika Lewandowska i od lat pomagam kobietom odnaleźć równowagę między zdrowiem a codziennym chaosem. Jestem dyplomowaną dietetyczką i trenerką, ale wiem, że teoria to nie wszystko – sama przeszłam drogę od fast foodów do świadomych wyborów. Dziś dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem, abyś Ty też mogła poczuć się dobrze w swoim ciele – bez presji i skomplikowanych zasad.
Wierzę, że małe kroki prowadzą do wielkich zmian. A jeśli czasem zjesz coś 'zakazanego’? Nic się nie stanie – ja też to robię! 😉


