Jak delegować obowiązki? – Nie bądź superbohaterem, naucz się rozdawać zadania!
Cześć, to ja – Monika Lewandowska! Dietetyczka, trenerka i… wieczna organizatorka życia całej rodziny (włącznie z moim byłym piłkarzem mężem, który w kuchni potrafi zrobić tylko jajecznicę). Jeśli też masz wrażenie, że ciągniesz na swoich barkach cały świat, a lista „to-do” rośnie szybciej niż moja kolekcja zdrowych przepisów – ten artykuł jest dla Ciebie. Delegowanie to nie oznaka słabości, a supermoc efektywnych ludzi!
Dlaczego warto delegować? Bo nikt nie jest wielozadaniową maszyną!
Kiedyś myślałam, że im więcej zrobię sama, tym będę bardziej profesjonalna. Efekt? Wypalenie, brak czasu na treningi i… tajne nocne podjadanie czekolady (tak, dietetyczki też mają swoje grzeszki!). Delegowanie to:
- Oszczędność czasu – zamiast robić wszystko „po godzinach”, możesz skupić się na tym, co naprawdę ważne.
- Mniej stresu – pamiętasz moją histerię, gdy musiałam jednocześnie prowadzić konsultacje, gotować obiad i odpowiadać na maile? Brrr.
- Rozwój innych – Twój zespół/familia też chce się czuć potrzebny!
Krok 1: Pozbądź się perfekcjonizmu – świat się nie zawali, jeśli obiad ugotuje ktoś inny
Przyznaję – na początku miałam wrażenie, że tylko ja potrafię idealnie posegregować pranie albo przygotować jadłospis. A potem zobaczyłam, jak mój mąż kroi warzywa… no cóż, nie zawsze równo, ale za to z sercem! Kluczowe pytania:
- Czy naprawdę musisz to robić TY?
- Czy ktoś inny mógłby się tego nauczyć?
- Co się stanie, jeśli efekt będzie tylko „wystarczająco dobry”?
Krok 2: Wybierz odpowiednie zadania do delegowania – nie wszystko nadaje się do przekazania
Nie chodzi o to, żeby zrzucać na innych swoje najtrudniejsze obowiązki (chyba że masz w domu nastoletniego geniusza IT, który uwielbia rozliczenia podatkowe). Zrób listę:
Zadania, które TYLKO JA mogę zrobić | Zadania do delegowania |
---|---|
Prowadzenie konsultacji dietetycznych | Robienie zakupów spożywczych |
Tworzenie planów treningowych | Przygotowywanie posiłków (proste przepisy!) |
Strategie rozwoju biznesu | Odpowiadanie na standardowe maile |
Krok 3: Znajdź swojego „asystenta” – nawet jeśli to będzie 10-letni syn obsługujący Instagrama
U mnie sprawdziło się:
- W domu: Mąż – pranie, wynoszenie śmieci, proste posiłki. Dzieci – nakrywanie do stołu, podlewanie roślin (choć czasem bardziej je zalewają…).
- W pracy: Stażystka od social mediów, księgowa od faktur, firma cateringowa od części diet.
Jak przekonać innych? Mały przewodnik negocjacyjny:
„Kochanie, a może dziś ty ugotujesz? Ja zrobię masaż po meczu!” – działa lepiej niż: „Znowu ja mam wszystko robić?!”. Pamiętaj:
- Wyjaśnij DLACZEGO to ważne („Chcę więcej czasu dla nas”).
- Doceniaj nawet nieidealne efekty („Super kanapki! Tylko następnym razem mniej majonezu…”).
- Nie poprawiaj od razu – pozwól się wykazać!
Krok 4: Instrukcja obsługi – bo nie wszyscy czytają w Twoich myślach
Mój mąż kiedyś „posprzątał” kuchnię… chowając patelnię do lodówki. Od tamtej pory mam checklisty nawet na mycie naczyń! Jak to robię:
- Pokazuj krok po kroku (nagraj filmik, jeśli trzeba!).
- Podaj konkretne kryteria („Pranie białe – 40 stopni, kolorowe – 30”).
- Zostaw numer do pomocy („Jak nie wiesz – dzwoń!”).
Krok 5: Odpuść kontrolę – inaczej nigdy nie uwolnisz czasu
Najtrudniejsze? Nie sprawdzać co 5 minut, czy mąż nie spalił ryżu. Albo czy stażystka dodała odpowiednie hashtagi. Zaufanie to proces, ale:
- Ustal terminy sprawdzania efektów (np. cotygodniowy przegląd).
- Popełnianie błędów jest OK – to jak trening, zanim staniesz się mistrzem!
- Chwal publicznie („Zobaczcie, jaką rewelacyjną sałatkę zrobił Marek!”).
Bonus: Technologiczni pomocnicy – bo warto delegować też maszynom!
Moje ulubione „wirtualne asystentki”:
- Trello – wspólne listy zadań dla całej rodziny/drużyny.
- Zakupy online – oszczędność 2 godzin tygodniowo!
- Automatyzacja maili – np. odpowiedzi na częste pytania klientów.
Podsumowanie: Delegowanie to jak trening – im częściej ćwiczysz, tym lepsze efekty!
Pamiętaj:
- Zacznij od małych zadań (np. niech dzieci układają swoje ubrania).
- Bądź cierpliwa – nauka wymaga czasu (nawet ty nie od razu gotowałaś quinoa!).
- Świętuj sukcesy – u mnie każda udana delegacja kończy się zdrowym koktajlem!
A teraz – do dzieła! Które zadanie przekażesz komuś innemu już dziś? Pamiętaj: im szybciej zaczniesz, tym szybciej odzyskasz czas na to, co naprawdę kochasz… np. na moje ulubione wieczorne joggingi z psem (którego, swoją drogą, wyprowadza też często mąż – hurra dla delegowania!).
Related Articles:

Nazywam się Monika Lewandowska i od lat pomagam kobietom odnaleźć równowagę między zdrowiem a codziennym chaosem. Jestem dyplomowaną dietetyczką i trenerką, ale wiem, że teoria to nie wszystko – sama przeszłam drogę od fast foodów do świadomych wyborów. Dziś dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem, abyś Ty też mogła poczuć się dobrze w swoim ciele – bez presji i skomplikowanych zasad.
Wierzę, że małe kroki prowadzą do wielkich zmian. A jeśli czasem zjesz coś 'zakazanego’? Nic się nie stanie – ja też to robię! 😉