Jak wykryć przywry zanim będzie za późno – prosty test domowy

Cześć kochani! Monika Lewandowska tutaj – wasza dietetyczka, trenerka i… niestety czasem też ofiara własnych eksperymentów kulinarnych (kto nigdy nie zjadł podejrzanej sushi na stacji benzynowej, niech pierwszy rzuci kamień!). Dziś opowiem wam o małych, podstępnych stworzonkach, które mogą zamieszkać w naszych organizmach – przywrach. I nie, nie chodzi o teściową na wakacjach!

Odpowiadając od razu na pytanie z tytułu: domowy test na przywry polega na obserwacji objawów (np. swędzenie skóry, bóle brzucha), analizie stylu życia (np. jedzenie surowej ryby) oraz prostym badaniu kału dostępnym w aptece. Ale żebyście nie wpadli w panikę przy pierwszym swędzeniu po zjedzeniu sushi – czytajcie dalej, bo zaraz wszystko dokładnie wyjaśnię!

Przywry – co to za potwory i skąd się biorą?

Wyobraźcie sobie mikroskopijnych lokatorów, którzy wynajmują wasze wnętrzności bez waszej zgody, nie płacą czynszu, a jeszcze podkradają wam składniki odżywcze. Tak w skrócie działają przywry – pasożyty z rodziny płazińców. Najczęstsze typy to:

  • Przywra wątrobowa – uwielbia wątrobę jak Marek (mój mąż) kotlety schabowe
  • Przywra jelitowa – specjalistka od nieproszonych wizyt w naszych kiszkach
  • Przywra płucna – bo czasem i płuca potrzebują niechcianego lokatora

Gdzie można je „złapać”? Oto moja lista miejsc, które nazywam „Parasite Danger Zone”:

Miejsce Ryzyko Moja historia
Surowe ryby Wysokie Po mojej przygodzie z tatarami z niepewnego źródła miałam wrażenie, że mam w brzuchu zespół breakdance’owy
Nieprzegotowana woda Średnie Na trekingu w Azji piłam wodę z potoku – potem przez tydzień myślałam, że jestem fontanną
Brudne warzywa Niskie, ale realne Od tamtej pory myję sałatę tak dokładnie, że mogłaby służyć jako lustro
Czytaj także  Na glisty ludzkie - domowy sposób, który działa lepiej niż leki

Objawy, które powinny zapalić czerwoną lampkę

Pamiętajcie – organizm to mądra maszyna, która wysyła nam sygnały SOS, tylko my często je ignorujemy (tak jak ja ignoruję alarm o 6 rano w dni wolne). Oto co powinno was zaniepokoić:

Układ pokarmowy mówi „NIE!”

  • Bóle brzucha jak po meczu Polski z Brazylią
  • Wzdęcia – czujesz się jak balon na dziecięcym przyjęciu
  • Biegunki lub zaparcia – twój układ trawienny gra w ruletkę

Skóra woła o pomoc

  • Swędzenie – szczególnie wieczorem, gdy przywry urządzają dyskotekę
  • Wysypki – twoje ciało próbuje powiedzieć „WYPROWADZKA!”
  • Pokrzywka – jakbyś miał alergię na… własne wnętrzności

Ogólne rozbicie

  • Zmęczenie – mimo snu czujesz się jak po maratonie
  • Bóle mięśni – nie pamiętasz treningu, a bolą cię nawet uszy
  • Niedobory żelaza – anemia mimo dobrej diety

Domowy test na przywry – krok po kroku

Zanim pobiegniecie do lekarza (co oczywiście też jest dobrą opcją!), możecie zrobić prosty test w domu. Przygotujcie:

  • Rękawiczki (nie chcemy przecież nowych lokatorów na dłoniach)
  • Pojemnik na kał (dostępny w aptece)
  • Lupę (bo przywry to mistrzowie kamuflażu)
  • Ostre światło

Instrukcja wykonania:

  1. Przygotuj próbkę kału (wiem, brzmi nieapetycznie, ale zdrowie jest ważne!)
  2. Rozprowadź cienką warstwę na ciemnym podłożu
  3. Obejrzyj pod lupą w dobrym świetle
  4. Szukaj małych, białych „nitek” lub ziarenek (przywry lub ich jaja)

Pamiętajcie – ten test nie zastąpi profesjonalnej diagnostyki, ale może być pierwszym sygnałem, że czas na wizytę u specjalisty!

Co robić, gdy test wyjdzie pozytywny?

Spokojnie! Nie musicie jeszcze pisać testamentu. Oto moje sprawdzone kroki:

Czytaj także  Jak pomóc zestresowanemu partnerowi?

1. Wizyta u lekarza

Idźcie do gastrologa lub parazytologa z wynikiem testu. On zleci dokładniejsze badania (np. badanie krwi na przeciwciała).

2. Naturalne wsparcie

Oprócz leków (które są konieczne!), możecie wspomóc się:

  • Czosnkiem – naturalny zabójca pasożytów (i niestety też randek)
  • Piołunem – gorzki, ale skuteczny
  • Pestkami dyni – moja ulubiona przekąska antypasożytnicza

3. Dieta oczyszczająca

Przez 2-3 tygodnie unikajcie:

  • Cukru – to jak fast food dla pasożytów
  • Mleka – tworzy śluz, w którym przywry się chowają
  • Alkoholu – osłabia wątrobę, a ta i tak ma już robotę

Jak zapobiegać inwazji przywr?

Lepiej zapobiegać niż leczyć – to moje motto życiowe (zaraz po „Jedz warzywa i biegaj!”). Oto moje patenty:

  • Ryby tylko z dobrego źródła – jeśli sushi wygląda podejrzanie, lepiej wybrać coś innego
  • Warzywa myj jak chirurg ręce – woda to za mało, używaj octu lub specjalnych płynów
  • Woda tylko przegotowana – szczególnie w podróży
  • Regularne badania – raz do roku warto sprawdzić, czy nie mamy nieproszonych gości

Moja historia z przywrami

Żebyście nie myśleli, że tylko pouczam – przyznam się, że sama miałam przygodę z tymi małymi potworkami. Po powrocie z egzotycznych wakacji czułam się jak zombie – ciągle zmęczona, brzuch wzdęty, a skóra swędziała. Mój mąż żartował, że chyba przywiozłam więcej niż pamiątki!

Na szczęście szybko zrobiłam test domowy (tak, ten sam, który wam opisałam), a potem pobiegłam do lekarza. Kuracja nie była przyjemna, ale po miesiącu wróciłam do formy. Od tamtej pory jestem ostrożniejsza – moja wątroba podziękowała mi później wielokrotnie!

Podsumowanie

Drogie moje – przywry to nie żarty, ale też nie powód do paniki. Klucz to:

  • Obserwujcie swoje ciało – ono wie, kiedy coś jest nie tak
  • Róbcie regularne badania – profilaktyka to podstawa
  • Nie bójcie się lekarza – lepiej sprawdzić niż potem żałować
Czytaj także  Czy glistą ludzką można się zarazić? 3 sytuacje, o których nikt Cię nie ostrzegł

Pamiętajcie – zdrowie mamy tylko jedno! A jeśli macie jakieś pytania – piszcie w komentarzach, zawsze chętnie pomogę. I obiecuję – następny artykuł będzie o czymś mniej obrzydliwym, może o superfoods? 😉

Trzymajcie się zdrowo!
Wasza Monika