Jak znaleźć pasję po 30-tce? Osobisty przewodnik Moniki Lewandowskiej
Hej, hej! Jeśli trafiłaś na ten artykuł, to pewnie zastanawiasz się, czy w wieku 30+ można jeszcze odkryć coś, co sprawi, że będziesz skakać z radości jak szalona (albo przynajmniej uśmiechać się pod nosem). Otóż można, a nawet trzeba! Pasja nie ma daty ważności – sama przekonałam się o tym, gdy po trzydziestce postanowiłam rzucić korporacyjny wyścig szczurów i zostać dietetyczką. Ale o tym za chwilę!
Dlaczego po 30-tce trudniej znaleźć pasję?
Najpierw mała diagnoza sytuacji. W wieku 30+ często mamy już:
- Stabilną pracę (która niekoniecznie nas kręci)
- Rodzinne obowiązki (dzieci, pies, mąż który gubi skarpetki)
- Przekonanie, że „to już nie wiek na takie rzeczy” (totalna bzdura!)
- Strach przed zmianą („A co jeśli mi nie wyjdzie?”)
Dodajmy do tego fakt, że nasz mózg po 30-tce trochę zwalnia obroty w kwestii neuroplastyczności (czyli zdolności do uczenia się nowych rzeczy), ale – uwaga! – to wcale nie znaczy, że nie możemy rozwijać pasji. Po prostu potrzebujemy innych strategii niż 20-latkowie.
5 kroków do odkrycia pasji po trzydziestce
1. Wróć do korzeni (czyli co lubiłaś jako dziecko)
Pamiętasz, co sprawiało ci frajdę, zanim świat wtłoczył cię w dorosłe schematy? U mnie to było gotowanie – jako dziecko uwielbiałam organizować „przyjęcia” dla lalek, a teraz prowadzę kursy zdrowego odżywiania. Zadaj sobie pytania:
- Co mogłabym robić godzinami jako dziecko?
- W czym byłam dobra, zanim ktoś mi powiedział, że „to się nie opłaca”?
- Jakie zajęcia sprawiały, że zapominałam o czasie?
Uwaga! Może się okazać, że twoja dziecięca pasja do malowania akwarelami przekształci się w dorosłą miłość do projektowania wnętrz. Albo że twoje uwielbienie dla zwierząt znajdzie ujście w wolontariacie w schronisku.
2. Eksperymentuj jak naukowiec (tylko bez fartucha)
Gdy zaczęłam interesować się zdrowym stylem życia, testowałam różne rzeczy:
Co próbowałam | Czego się nauczyłam |
---|---|
Joga | Że moje ciało nie jest gumowe, ale relaks jest bezcenny |
Bieganie | Że nie muszę biegać maratonów, żeby być biegaczką |
Gotowanie roślinne | Że tofu wcale nie musi smakować jak karton |
Kluczem jest tu podejście: „Spróbuję i zobaczę” zamiast „Muszę od razu być w tym najlepsza”. Daj sobie prawo do testowania różnych aktywności bez presji.
3. Obserwuj swoje emocje (one nie kłamią!)
Kiedy ostatnio czułaś:
- Przepływ (flow) – stan, w którym czas płynie inaczej, a ty jesteś całkowicie pochłonięta aktywnością?
- Autentyczną radość, nie tylko satysfakcję z wykonania zadania?
- Ekscytację na myśl o kolejnym podejściu?
U mnie tak było, gdy zaczęłam prowadzić warsztaty kulinarne. Nawet jeśli zmęczona fizycznie, byłam energetycznie naładowana. To świetny wskaźnik pasji!
4. Znajdź społeczność (bo samotnie trudniej)
Gdy zaczynałam przygodę ze zdrowym stylem życia, dołączyłam do grupy kobiet na podobnym etapie. To dało mi:
- Wymianę doświadczeń („O, ty też nie umiesz zrobić idealnego avocado toast?”)
- Wzajemną motywację
- Poczucie, że nie jestem dziwolągiem z nowym pomysłem
Szukaj grup na Facebooku, forów, lokalnych spotkań. Pasja w towarzystwie smakuje lepiej!
5. Daj sobie czas (nic na siłę)
Pamiętaj, że:
- Nie musisz od razu rzucać pracy i otwierać sklepu z ręcznie robionymi świecami
- Możesz traktować pasję hobbystycznie – to też jest wartościowe!
- Rozwój pasji to proces, nie wydarzenie
U mnie między pomysłem na zmianę zawodową a pierwszymi płatnymi klientami minął prawie rok. I dobrze – dzięki temu uniknęłam wielu błędów!
Czego unikać w poszukiwaniu pasji?
Z własnego doświadczenia i obserwacji klientek wiem, że warto uważać na:
- Presję social mediów – to, że ktoś ma perfekcyjny profil na Instagramie, nie znaczy, że jego pasja jest jedyna słuszna
- Porównywanie się – „Ona w moim wieku już…” to zabójca radości
- Perfekcjonizm – lepiej robić coś „w miarę” niż wcale
- Wymówki – „Za późno”, „Za stara”, „Nie dla mnie” – znam je wszystkie, a jednak…
Moja historia – jak zostałam dietetyczką po 30-tce
Dla zachęty opowiem, jak to u mnie było. W wieku 31 lat:
- Pracowałam w korporacji (stabilnie, ale nudno)
- Gotowanie było moją odskocznią
- Zaczęłam czytać o zdrowym odżywianiu dla zabawy
- Znajomi pytali mnie o rady żywieniowe
- Zapisałam się na kurs dietetyki „dla siebie”
- Po roku rzuciłam etat i… resztę znacie!
Nie było łatwo – musiałam pogodzić naukę z pracą i życiem rodzinnym (mąż akurat kończył karierę piłkarską i też był w przejściowym okresie). Ale warto było!
Twoja kolej!
Drogie 30+, pamiętaj:
- Masz prawo szukać czegoś, co cię naprawdę kręci
- Nie musisz być w tym idealna
- Małe kroki też się liczą
- Nigdy nie jest za późno
A teraz czas na twoją historię! Co zawsze chciałaś spróbować? Może taniec? Fotografia? A może pisanie bloga? Podziel się w komentarzu – kto wie, może właśnie tu zacznie się twoja nowa pasja!
Trzymam za ciebie kciuki (i swoją ulubioną zieloną smoothie w ręce),
Monika
Related Articles:

Nazywam się Monika Lewandowska i od lat pomagam kobietom odnaleźć równowagę między zdrowiem a codziennym chaosem. Jestem dyplomowaną dietetyczką i trenerką, ale wiem, że teoria to nie wszystko – sama przeszłam drogę od fast foodów do świadomych wyborów. Dziś dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem, abyś Ty też mogła poczuć się dobrze w swoim ciele – bez presji i skomplikowanych zasad.
Wierzę, że małe kroki prowadzą do wielkich zmian. A jeśli czasem zjesz coś 'zakazanego’? Nic się nie stanie – ja też to robię! 😉