Makijaż letni vs. zimowy – różnice

Makijaż letni vs. zimowy – różnice

Cześć kochani! Dzisiaj zabieram was w podróż po świecie makijażu, który – uwaga! – wcale nie jest taki sam przez cały rok. Tak jak zmieniamy garderobę z sezonu na sezon, tak samo powinniśmy dostosowywać naszą pielęgnację i makijaż. Dlaczego? Bo nasza skóra w lecie marzy o lekkości i ochronie przed słońcem, a zimą błaga o nawilżenie i ratunek przed mrozem. Brzmi znajomo? No to lecimy z tematem!

Podstawowe różnice między makijażem letnim a zimowym

Zanim przejdziemy do szczegółów, szybkie podsumowanie: makijaż letni to lekkość, świeżość i ochrona przed słońcem, a zimowy – bardziej kryjący, nawilżający i często cieplejsze kolory. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej! Poniżej rozkładam wszystko na czynniki pierwsze.

Makijaż letni vs. zimowy – różnice

1. Podkład – od tarczy przeciwsłonecznej do kołderki nawilżającej

W lecie szukamy podkładów, które:

  • Są lekkie i matujące (bo pot i tłusta skóra to nie jest najlepszy duet).
  • Mają SPF (chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego).
  • Są wodoodporne (na wypadek nagłej ulewy albo… spoconych sesji treningowych).

Moje typy:

Marka Produkt Dlaczego warto?
La Roche-Posay Effaclar Mat Matuje i ma SPF 20
Clinique Superbalanced Silk Lekki, ale dobrze kryje

Zimą natomiast stawiamy na:

  • Nawilżające podkłady (bo mróz i kaloryfery wysuszają skórę jak szalone).
  • Krótsze składy (im mniej alkoholu, tym lepiej).
  • Delikatnie bardziej kryjące formuły (bo zimą często mamy więcej niedoskonałości).
Czytaj także  Czy soda oczyszczona jest dobra do włosów?

2. Kolorystyka – od soczystych owoców po zimową czekoladę

Pamiętacie moją przygodę, gdy w styczniu nałożyłam pomarańczowy róż i wyglądałam jak… no, nie pytajcie? To był znak, że kolory też mają swoje sezony!

Lato:

  • Róże: soczyste morele, brzoskwinie, koral
  • Cienie: złoto, miedź, turkus (dla odważnych!)
  • Usta: błyszczyki, pomadki w odcieniach arbuzów i malin

Zima:

  • Róże: ciepłe brązy, róż z nutą fioletu
  • Cienie: ciemna czekolada, granat, głęboka zieleń
  • Usta: matowe pomadki w burgundzie, wiśniach i… no dobra, czasem czerwień jak u Świętego Mikołaja!

3. Błyszczyk vs. mat – czyli jak nie wysuszyć ust na kość

Tu historia z życia: pewnego styczniowego ranka wybiegłam na siłownię z samym błyszczykiem. Efekt? Wiatr + mróz = spierzchnięte usta jak u wielbłąda. Dlatego zimą:

  • Matowe pomadki, ale NA PODBUDOWIE! Najpierw balsam, potem kolor.
  • Wieczorem obowiązkowa pielęgnacja – np. masło shea.

Latem? Błyszczyki, tinty, wszystko, co świeże i lekkie!

4. Sprej utrwalający – twój przyjaciel na plaży i stoku

Odkryłam to, gdy po godzinie na mrozie mój makijaż wyglądał jak… no, lepiej nie mówić. Dlatego zimą używam sprejów utrwalających, które:

  • Zapobiegają „migracji” makijażu pod szalikiem.
  • Dodają skórze nawilżenia.

Latem szukam wersji z filtrem UV – dwa w jednym!

5. Pielęgnacja – bo makijaż to nie wszystko

Wiecie, że jestem wielką fanką „skóry najpierw, makijaż potem”. Dlatego:

Lato:

  • Lekkie kremy z filtrem (SPF 30 minimum!).
  • Żelowe formuły – nic ciężkiego.
  • Wieczorem – łagodzące aloesowe maski.

Zima:

  • Gęste kremy nawilżające (kwas hialuronowy to król!).
  • Olejki na noc – moja skóra po nich wygląda jak… no, lepiej niż po nieprzespanej nocy z bliźniakami (fikcyjna anegdota, ale wiecie o co chodzi!).

Podsumowanie – czyli jak nie wyglądać jak… no, niepotrzebne skojarzenia

Podsumowując:

  • Lato: lekkość, SPF, soczyste kolory.
  • Zima: nawilżenie, cieplejsze odcienie, ochrona przed mrozem.
Czytaj także  Domowe metody na rozdwojone końcówki

Pamiętajcie – makijaż to zabawa! Ja czasem latem maluję się na fioletowo, a zimą testuję różowe błyszczyki. Ważne, żeby czuć się dobrze we własnej skórze… i makijażu!

A wy? Macie swoje sezonowe must-havey? Podrzucajcie w komentarzach – zawsze chętnie przetestuję coś nowego!