Trening z aplikacją – Freeletics vs Nike Training Club
Cześć wszystkim! Monika Lewandowska tutaj – dietetyczka, trenerka i (o zgrozo!) wieczna poszukiwaczka idealnej aplikacji treningowej. Jeśli też macie już dość przeglądania tysięcy opcji w App Store, a Marek (mój były piłkarz-mąż) kręci nosem na kolejny „cudowny” plan treningowy, ten artykuł jest dla was! Dziś porównam dwie popularne aplikacje: Freeletics i Nike Training Club. Która lepsza? Cóż… to zależy! Ale spokojnie, zaraz wszystko wyjaśnię.
Dla kogo Freeletics, a dla kogo NTC?
Zanim przejdziemy do szczegółów, szybkie podsumowanie:
- Freeletics to jak osobisty sierżant w kieszeni – wymagający, intensywny i idealny dla fanów wyzwań.
- Nike Training Club to bardziej jak mądra przyjaciółka na siłowni – różnorodna, elastyczna i świetna dla osób, które lubią zmianę.
Teraz czas na szczegóły – przygotujcie kubek herbaty (albo shake proteinowy, nie oceniam!).
Interfejs i pierwsze wrażenie
Freeletics – minimalistyczny, ale brutalnie skuteczny
Otwierasz Freeletics i od razu czujesz, że to nie żarty. Ciemny motyw, zero zbędnych bajerów – jak wojskowy dryl, tylko w wersji cyfrowej. Nawigacja jest prosta, ale… cóż, czasem aż za bardzo. Brakuje tu np. wizualizacji ćwiczeń na starcie (te trzeba dokupić w wersji premium).
Plus? Zero rozpraszaczy. Minus? Może przytłaczać nowicjuszy. Mój mąż Marek, który woli tradycyjne treningi piłkarskie, po 5 minutach krzyknął „O co tu chodzi?!” i uciekł na kanapę.
Nike Training Club – kolorowy i przyjazny
NTC od pierwszego wejrzenia zachęca do działania. Jasny interfejs, ładne grafiki i… darmowe wideo z każdym ćwiczeniem! To ogromny plus dla osób, które (jak ja czasem) mają dzień, gdy nawet „przysiad” brzmi jak skomplikowana filozofia.
Jedyny minus? Czasem można się pogubić w nadmiarze opcji. Ale hej – lepszy wybór niż brak wyboru, prawda?
Rodzaje treningów
Kategoria | Freeletics | Nike Training Club |
---|---|---|
Treningi siłowe | ✔️ (intensywne!) | ✔️ (różne poziomy) |
Cardio | ✔️ (HIIT rules!) | ✔️ (więcej variety) |
Joga/rozciąganie | ❌ (prawie brak) | ✔️ (całe programy!) |
Treningi specjalne (np. dla biegaczy) | ❌ | ✔️ |
Jak widać, Freeletics stawia na jakość ponad ilość, podczas gdy NTC to prawdziwy kombajn fitnessowy. Osobiście – w dni, gdy prowadzę warsztaty i mam 15 minut na trening, wybieram Freeletics. Ale gdy potrzebuję czegoś łagodniejszego (albo po prostu nie mam siły), NTC ratuje moje życie.
Cena – bo budżet też ma znaczenie!
Tu niespodzianka – Nike Training Club jest całkowicie darmowe! Freeletics oferuje darmowy trial, ale pełny dostęp to koszt ok. 35-40 zł/miesiąc. Czy warto? Jeśli lubisz wyzwania i nie potrzebujesz tysięcy opcji – tak. Ja płacę, ale… przyznaję, czasem żałuję tych pieniędzy, gdy widzę, że Marek ćwiczy za darmo z NTC.
Dla kogo która aplikacja?
Wybierz Freeletics jeśli:
- Uwielbiasz wycisk i nie boisz się zakwasów
- Nie potrzebujesz filmików instruktażowych (albo jesteś gotów za nie dopłacić)
- Chcesz szybkich, intensywnych treningów
- Nie przeszkadza ci płatna subskrypcja
Wybierz Nike Training Club jeśli:
- Lubisz różnorodność (joga, pilates, HIIT – wszystko w jednym!)
- Jesteś początkujący lub lubisz zmieniać plany treningowe
- Nie chcesz płacić za aplikację
- Cenisz profesjonalne wideo-instruktaże
Moja osobista historia z obiema aplikacjami
Przyznaję – jestem rozdarta! Freeletics towarzyszy mi od lat i uwielbiam ich podejście „no excuses”. Ale NTC podbiło moje serce, gdy podczas wyjazdu (gdzie zapomniałam maty do jogi) znalazłam tam cały program treningów na hotelowym łóżku! Geniusz!
Mój mąż? On woli NTC, bo „nie krzyczy na niego jak jakiś sierżant”. No cóż – nie każdy ma wojskową dyscyplinę!
Werdykt
Nie ma idealnej aplikacji – jest za to aplikacja idealna dla ciebie. Jeśli tak jak ja czasem potrzebujesz kopniaka – Freeletics będzie najlepszy. Jeśli wolisz elastyczność i różnorodność – Nike Training Club to strzał w dziesiątkę.
A najważniejsze? Ruszaj się! Czy to z aplikacją, czy bez – każdy ruch się liczy. Nawet jeśli to tylko taniec z mopem (tak, liczę to jako cardio!).
PS. A jeśli wypróbujecie którąś z aplikacji, dajcie znać w komentarzach – chętnie poznam wasze doświadczenia!
Related Articles:

Nazywam się Monika Lewandowska i od lat pomagam kobietom odnaleźć równowagę między zdrowiem a codziennym chaosem. Jestem dyplomowaną dietetyczką i trenerką, ale wiem, że teoria to nie wszystko – sama przeszłam drogę od fast foodów do świadomych wyborów. Dziś dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem, abyś Ty też mogła poczuć się dobrze w swoim ciele – bez presji i skomplikowanych zasad.
Wierzę, że małe kroki prowadzą do wielkich zmian. A jeśli czasem zjesz coś 'zakazanego’? Nic się nie stanie – ja też to robię! 😉